Każdy z nas ma pewne nawyki, upodobania i rzeczy które go denerwują.
Każdy człowiek różni się od siebie, wiec i różnią się rzeczy które nam się podobają bądź sytuacje które nas drażnią.
Tak jak inni ja również mam swoje upodobania i jedna zasadnicza rzecz która przyprawia mnie o histerie...
Nie jest to zwykle zdenerwowanie bądz wewnętrzny niepokój, lecz paranoiczna FOBIA.
Fobia z teoretycznego punktu widzenia to zaburzenie którego objawem jest lek. Zasadniczy obraz fobii to przesadne reakcje zaniepokojenia mimo świadomości o irracjonalności własnego leku.
Jest bardzo wiele różnych odmian fobii, w zasadzie każdy z nas może mieć inna. Ja posiadam 2. jedna z nich jest dość znana ARACHNOFOBIA.
Arachnofobia to lek przed pająkami, ale jeśli o to chodzi, to dość znana choroba (którą można leczyć tak jak i inne fobie), jednak bardzo przeszkadza mi w życiu codziennym. Jak do tej pory nie zdobyłam się na to by przezwyciężyć mój strach i zmierzyć się z ta fobia.
Jednak jesli chodzi o moja druga fobie jest ona dosc skomplikowana i nie umiem jej przypisac do żadnej z wymienionych odmian fobii.
Wyglada to tak:
Jadac autobusem nikt z pasazerow nie moze mnie dotykac cialem ani nawet torebka, dostaje wtedy szalu i mam ochote krzyczec, i popchnac te osobe. Jest to dosc uciazliwe, gdyż trudno uniktnac tego w miejscu tak tlocznym.
Kolejny przyklad polega na tym, ze idac w miejsca publiczne typu gielda, gdzie znajduje sie mnostwo ludzi dostaje szalu gdy ktos sie o mnie ociera. Wiem, ze to nieuniknione i nikt tego nie robi specjalnie, ale mnie to bardzo porusza.
Gdy jestem z osoba bliska, znajoma wtedy ściskam ja mocno pod ręką i tak zmagam się z cala ta sytuacja jednak gdy jestem sama staram się unikać takich miejsc.
Nie przerazaja mnie miejsca publiczne, badz tłoczne, wszystko jest ok dopuki nikt obcy mnie nie dotyka, spokojnie moge przebywac w takich miejscach, jednak pod warunkiem, ze wokol mnie w odleglosci kilku cm nie bedzie znajdowac sie inna obca mi osoba.